Z cyklu przysłowia i powiedzenia polskie dziś zajmiemy się powiedzeniem „madejowe łoże”, będące w języku polskim niejako synonimem „łoża boleści”. Skąd się wzięło w naszej polszczyźnie? Czy nie podzieli losu sformułowania „a nuż”, które zaczyna być pisane jako „a nóż, a widelec” co z oryginałem ma niewiele wspólnego?

Trzeba jasno stwierdzić, że jakkolwiek wiadomo, iż tymi słowami określamy loże boleści, ale też i karę cielesną za popełnione winy, czy spodziewaną zemstę losu, to nie za bardzo znane jest pochodzenie powiedzenia.

Skąd mamy powiedzenie “Madejowe łoże” w polszczyźnie?

Powiedzenie to wywodzi się ze średniowiecznej klechdy o zbóju Madeju, znanej w całej Europie. W Polsce bujna, skłonna to tworzenia niezwykłych opowieści wyobraźnia ludu umieszcza go najchętniej w nieprzebytych ostępach Puszczy Świętokrzyskiej.

Za E. Wilczyńską:

w Europie odnotowano niemal 250 wariantów tej historii, z czego najwięcej na obszarze Polski. […] Bajka o madejowym łożu powstała na terenie Europy Zachodniej, najprawdopodobniej w celtyckim kręgu kulturowym, w wyniku połączenia legendy o dziecku zaprzedanym diabłu, exemplum o nawróconym łotrze, średniowiecznej visio o wędrówce do piekła oraz opowieści o pustelniku, który nie potrafił zaakceptować faktu zbawienia pokutującego zbrodniarza

https://bajka.umk.pl/slownik/lista-hasel/haslo/?id=105

Tu można znaleźć skarbnicę bajek i klechd w wersji on-line: https://bajka.umk.pl/

Gadka o Zbóju Madeju

Madej – zgodnie z podaniami przekazywanymi ustnie i zapisanymi w starych księgach – zabijał bez litości każdego, kto mu się nawinął pod rękę. Nawet własnemu ojcu nie darował, matkę trzymał przy życiu tylko po to, żeby mu gotowała. Nieszczęsna kobieta czyniła, co mogła, aby jej wyrodny syn nie obciążał duszy dalszymi morderstwami. Ludzi, którzy zachodzili do lasu na grzyby, ostrzegała przed niebezpieczeństwem, zabłąkanych przechowywała w jaskini. Jednak Madej węch miał jak mucha, czyli najwrażliwszy ze wszystkiego, co żyje, i prawie zawsze dopadł ofiary.

Pewnego razu w puszczy zabłądziło pacholę, którego dusza już dawno zaprzedana była Lucyperowi przez oszukanego diabelskimi sztuczkami ojca. Pacholę szło właśnie przez las, do piekła, by pertraktować tam o swą niewinną duszyczkę. Madej zwęszył chłopca o mile, zaczaił się z pałą za przydrożnym dębem. Ale.. W ostatniej chwili zachciało mu się porozmawiać z małym, rozruszać język.

Gadu, gadu- pacholę powiedziało, dokąd zmierza. I to je uratowało. Madej bowiem ciekawy był ogromnie, jakie tez w piekle czekają go męczarnie. Darował chłopcu życie pod warunkiem, że ten rozejrzy się po piekle, zasięgnie języka i w drodze powrotnej wszystko mu opowie.

Chłopiec spisał się znakomicie. Wyszedłszy z piekła, gdzie i swoje sprawy udało mu się załatwić pomyślnie, stanął przed Madejem i rzekł:

-Czeka cię straszliwe loże, na którym leżeć będziesz po wiek wieków. Jest to posłanie z żelaznej kraty, niby brona, najeżona dodatkowo iglicami i brzytwami. Pod nim buzuje piekielny ogień, a z góry pada na nie deszcz rozpalonej siarki.

Madejowe łoże – jak go uniknąć?

Madej struchlał z przerażenia. Postanowił czym prędzej odprawić pokutę. Poszedł w puszcze, zatknął w ziemię pałkę, którą mordował ludzi, ukląkł przy niej i jśł się modlić o odpuszczenie grzechów.

Długo się modlił. Latami. Z pałki wyrosła jabłoń, obsypała się owocami, a on klęczał, płakał i bił się w piersi, aż echo szło po puszczy.

Inne historie mityczne – przeczytaj o Mękach Tantala

Zdarzyło się, że po wielu, wielu latach przejeżdżający przez puszczę biskup, a był to ów chłopiec, któremu Zbój Madej zawdzięczał nawrócenie – spotkał pustelnika pod pełną owoców jabłonią.  Madej wyznał mu wszystkie grzechy, a w miarę, jak mówił, jabłka zamieniały się w białe gołębie i odlatywały w błękity. To dusze ofiar ,wyzbyte żalu do mordercy, odchodziły na znak, że mu przebaczają. Tylko jedno jabłko długo trzymało się gałęzi. Była to dusza Madejowego ojca. Gdy i ona wreszcie, ulitowawszy się nad tonącym we łzach nieszczęśnikiem, załopotała skrzydłami, starzec w proch się rozsypał.

Do dzisiaj niektórzy mieszkańcy Łysogór szukają miejsca, gdzie się to stało, a nie znalazłszy   przypuszczają, że ukrył je na zawsze „najciemniejszy bór, nie zajrzany okiem”. Natomiast Madejowe łoże pozostało w językowym zasobie, wzbogacone przez gadkę świętokrzyską.

Dzieło wielkiego polskiego etnografa

O pisarzach – przeczytaj Kto przeczytał Ulissesa?

Warto wspomnieć wiekopomne dzieło Oskara Kolberga, którego tytaniczną pracę jako etnografa można wyobrazić sobie choćby poprzez monumentalną rozległość 80 tomów „Dzieł wszystkich”. A to przecież nie wszystkie zbiory, część jest jeszcze w edycji. Na pewno wrócimy do Oskara Kolberga jeszcze nie raz, to nie tylko są podania i gadki, lecz także pieśni ludowe, które zebrał ocalając od zapomnienia.

Madejowe łoże – gadka świętokrzyska